niedziela, 6 grudnia 2009

Facebook

Dałam się wciągnąć na facebooka. W sumie głównie po to, żeby uprawiać bakłażany i truskawki, hodować owce i karmić rybki w akwarium, co z radością robię:)
Kto jeszcze nie ma swojej farmy niech to szybko zmieni, bo jeszcze trochę, a będziemy przyjmować do pracy na podstawie zaawansowania farmerskiego.

sobota, 28 listopada 2009

Niepodsumowanie

Po ostatnim poście wypadałoby podsumować tydzień i wykazać, że Twoja teza była słuszna, ale nie będę tego robić, bo za dużo musiałabym wyliczać bardzo złych przeżyć i to nawet nie moich, więc musicie wierzyć na słowo, tydzień był mocno z dupy, a Kasandro więcej tak nie prorokuj, bardzo proszę.

wtorek, 24 listopada 2009


Ktoś mi wczoraj powiedział, że ten tydzień będzie do dupy i zaczynam się obawiać, że miał rację:(

niedziela, 1 listopada 2009

Na cmentarzu w dzień targowy

Targowy dla kwiaciarzy rzecz jasna, bo wszystkie inne sklepy ustawowo zamknięte.

Z nowych doświadczeń (cmentarno-pierwszolistopadowych) - dowiedziałam się dziś o istnieniu imienia Frydolin. Hm, spelczeker pokazuje błąd:P
Poza tym, że chryzantemy to dąbki... Ciekawe, kiedy z nich żołędzie będą.
I że moja babcia korzystając z wojny i zagubionych dokumentów stała się młodszą siostrą swojej uprzednio młodszej siostry. I teraz już chyba nikt na prawdę nie wie, ile miała lat w 97, kiedy zmarła. Patrząc na płytę - 86, ale skądinąd wiadomo, że jej siostra (rocznik 1906) była jej młodszą siostrą. Nadążacie myślę:)

Aha i jeszcze spotkałam na cmentarzach 3 osoby - szefa, mamę szefa i nowego lektora - klątwa jakaś, czy co?

czwartek, 29 października 2009

:)

Wszystko na szczęście idzie już normalnym trybem, pracuję znowu w rozsądnych godzinach i zaczynam znowu mieć czas na różne rzeczy, w tym na pisanie. Szkoda tylko, że jak teraz jest czas to jakoś nie bardzo mam o czym:( Więc coś tylko dziś wkleję z basha, co mnie rozbawiło, zresztą nie tylko mnie;)

<11fingers> co najzajebistsze
<11fingers> zaproponowali mi pisanie w dziale o grach :D
o kurwa!
ja tez chce. :P
<11fingers> zrobie recenzje resident evil 5 na poczatek :D
ja moge zrobic
wowa. :P
<11fingers> :D
<11fingers> ja tez.
o, grales? :P
<11fingers> usiadlem na 4 lata, ale nie wciagnelo mnie.

sobota, 26 września 2009

@ Voice of Common Sense i nie tylko

Marcin pisze o tym, co ne vrati. Jakoś bardziej od grzebania kijkiem w kałuży przychodzi mi do głowy, że żal mi tak naprawdę 2 rzeczy. Raz tego, że dawniej tyle było rzeczy, które się robiło czy widziało pierwszy, ten najpierwiejszy raz, a najpierw się na nie długo czekało. Teraz coraz mniej tego czekania i najpierwsiejszych rzeczy.
Druga rzecz już w ogóle przysparza mnie o dreszcze, zwłaszcza, kiedy konfrontuję moje poglądy z moja nową współpracownicą (niefajowo to brzmi, wymyślcie coś ładniejszego:), która, jakby na to nie patrzeć, jest ode mnie 4 lata młodsza. Kiedy z nią rozmawiam na różne tematy, jej bardzo czarno-białe, zdecydowane poglądy uświadamiają mi, że też takie MIAŁAM. Teraz widzę też dużo odcieni szarości. Zestarzałam się? Czy rzeczywistość weryfikuje z czasem pewne rzeczy? Chociaż taka czarno-białość jest w gruncie rzeczy dość wygodna i prosta. Ma być tak i tak i już. Proste. Dopiero, jak się człowiek zaczyna zastanawiać, że to zależy, że nie zawsze, że coś tam... zaczynają się problemy.

Aha, termin mojego, powiedzmy, komentarza do Marcinowego posta świetnie obrazuje ilość wolnego czasu, jakim obecnie dysponuję:P

środa, 9 września 2009

Nie tylko TPSA

Miałam umowę na czas nieokreślony na net za 145,18 brutto. Nie w Tychach, w Gliwicach. Chłopaki uznały że chcą to zmienić na tańszą wersję za 82 z groszami... Proszę bardzo, cóż prostszego. 4 lipca dostałam mailem umowę, wydrukowałam 2 kopie, podpisałam, wysłałam.
Do dziś (gdyby ktoś nie zauważył 09.09.09 :D:D:D ) wykonałam do firmy internetowej jakiś milion telefonów, ponieważ;
1. Mimo wielokrotnych zapewnień, że mają mój adres korespondencyjny na Tychy, umowę posłali (mam swoje źródła i wiem, ale jeździć tam po nią nie mam zamiaru) do Gliwic.
2. Najpierw nie dostałam żadnych faktur przez 2 miechy, po czym dostałam dwie za lipiec i sierpień, obie na... 145,18.
3. Po kolejnym telefonie dowiedziałam się, że taryfę zmienili 22 lipca, święto, czyż nie? Pani wyliczyła mi, ile mogę odjąć od FA za lipiec i sierpień, tyle im wpłaciłam.
4. Dostałam maila z wezwaniem do zapłaty FA, której w ogóle nie otrzymałam, na jakąś kwotę z dupy.
Oczywiście podczas każdej rozmowy musiałam wszystko od nowa wyjaśnić, bo za każdym razem to inna pani... Każda oczywiście mówiła, że bardzo jej przykro i że zaraz to załatwi...

Jak widać firmy telekomunikacyjne są jakieś zjebane z definicji.

sobota, 29 sierpnia 2009

Sobota 9:00-13:00


Dziś jestem w pracy. Ale nie robię nic poza obsługą ewentualnych klientów. Kropka. Po całym tygodniu czuję się jakby już był październik, a o wakacjach dawno zapomniałam.
Więc, jak to mówią w centrali, fisiuję. Fisiowanie w centrali polega na sadzeniu bawełny i hodowaniu kurek na facebooku. Moje wydanie fisiowania to kulki. Trzeba się zalogować (niestety). Za darmo można zagrać raz dziennie (na szczęście). Zawsze można założyc drugie konto, ale trzecie i dalsze już lepiej nie, bo to wciąga.
Fisiu, fisiu. Fisiu, misiu. Fisiu, fisiu....
Aaaa.

środa, 12 sierpnia 2009

Poradnik - jak nie szukać pracy.

Usiłuję przyjąć kogoś do pomocy w biurze. W ogłoszeniu mniej więcej: wykształcenie min. średnie, wymagana obsługa komputera i komunikatywny angielski. Cv, list i zdjęcie prześlij tu i tu.

Tel nr 1:
- Bo ja znam biegle włoski i czy to może być zamiast tego angielskiego?
Oczywiście, żadna różnica przecież.

Tel nr 2:
- Jakie ma być to zdjęcie?
Najlepiej w negliżu.

Jedna z pań przyszła w t-shircie. Takim żółtym, z obrazkiem na przodzie. A dwie miały granatowe tipsy z brokatem. Akademia Tańca i Humoru w cv to prawie rarytas. Angielski - płynny (test: 9/20pkt)

Jednak inaczej niż poprzednim razem w centrali nikt na wstępie nie oburzył się:
-Test z angielskiego?? Jak to?! Nikt mnie nie uprzedził!!

A szef chce, żebym znalazła kogoś, kto nie tylko będzie mi mógł pomagać, ale również zastąpić w razie potrzeby. Tylko nawet jeśli chciałabym podciąć gałąź, na której siedzę, to nie bardzo mam kim...

sobota, 8 sierpnia 2009

Pracowo niestety

W ostatnim czasie dowiedziałam się, że:
- można się nawet stęsknić za pracą, ale tylko w Pszczynie,
- można się również stęsknić za gębami z pracy, nie tylko z Pszczyny,
- można swoją pracę jednocześnie lubić i nie,
- da się pomalować cały oddział w dwa dni,
- klucz z sali numer 4 otwiera również drzwi do sali numer 5.

Do tego generalnie ogólnie i całościowo: praca 14-20:30 jest ok. Praca w innych godzinach nie jest.

piątek, 31 lipca 2009

MRI

Wyobraź sobie coś na kształt solarium, tylko trochę ciaśniejsze. Do tego nic za bardzo nie świeci. Kładziesz się na plecach i musisz leżeć bez ruchu.
Do tego dodaj dźwięki: młot pneumatyczny, 3 rodzaje wolnoobrotowych wiertarek, młotek i jakiś rodzaj dzwonka. Dźwięki uruchamiają się na przemian, do tego dochodzą wibracje. Daje głowę, że po godzinie zaczynasz się zastanawiać "Kiedy koniec?". Po półtorej wołasz w myślach "Już koniec, już koniec!" A po dwóch modlisz się do wszystkich bogów "Niech się to już skończy..."

poniedziałek, 20 lipca 2009

Mapka


Tak żeśmy sobie pływali:) Różne kolory nic nie znaczą, jeśli chcecie wiedzieć:P
Ogólnie było fajowsko i wesoło, a na dowód macie to.

niedziela, 19 lipca 2009

Wakacje, wakacje i po.

No i po Mazurach. Po urlopie już też. Prawie.
Więcej szczegółów potem, na razie tylko napiszę, że niestety, wbrew wcześniejszym nadziejom, pod koniec urlopu wcale nie chce mi się wracać do pracy. Mogłabym się dalej urlopować, np do końca sierpnia:) I jak ktoś mi powie, że się nudzi w domu, bo ma wolne i nie ma co robić, czy coś, to go palnę. Albo ewentualnie wyślę za mnie do biura.

czwartek, 2 lipca 2009

Chmurzasto mi w środku


W sobotę skoro świt (o jakiejś 6 rano) jedziemy na Mazury. W związku z tym powinnam być w tej chwili w ferworze przygotowań - pakowanie, pranie, prasowanie, gotowanie, zakupy. A ja siedzę przed kompem i tak sobie myśle, że gdyby mnie ktoś kopnął w głowę to może by mi pomogło, bo czuje się dziś nieadekwatnie do wakacji. Za to bardzo adekwatnie do pogody za oknem w tej chwili.
Niedługo wybieram się na umówione piwo. Mam nadzieję, że nie zepsuję współpijącym humoru...

środa, 17 czerwca 2009

:)

"Pani Madziu ma pani może nożyczki?" - to pytanie usłyszałam właśnie od dość poważnej na swój wiek, ale jednak 13-letniej kursantki:D

wtorek, 16 czerwca 2009

Toeic raz jeszcze

Przyszedł mój certyfikat. Podobno miał być złoty, jest sraczkowatooliwkowy lub też szarobury, złoty to on nie jest... Do tego papier jakiś taki cienki... W sumie certyfikaty, które dostają nasi słuchacze są dużo lepszej jakości i dużo fajowsze. Na dodatek w kwestii zawartości na samym certyfikacie jest tylko liczba punktów, nie ma nawet odniesienia na ile możliwych. To znajduje się dopiero na kartce, którą dostałam razem z certyfikatem. Wieć jeśli weźmie to do łapki ktoś, kto się na tym nie zna, to mogę mu np. powiedzieć, że dostałam 930 na 100 na przykład, taka jestem genialna!
Słabo, słabiutko powiedziałabym.

Usłyszane w radiu: Czemu świńska grypa jest jak radio maryja? Bo nie chcesz, a łapiesz.

poniedziałek, 8 czerwca 2009

Pan Kotek był chory?

Objawy: ból brzucha, dreszcze, być może gorączka, ból mięśni nóg i ogólna wieeelka słabość, powolność i zdechliwość. Jakąś skuteczną poradę poproszę. Aha, do łóżka mnie nie wysyłajcie, wiecie, jak to u nas działa.

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Jaki poniedziałek, taki cały tydzień? Oby nie.

Weekend był niewlazły. Głównie z powodu pogody. A po niewlazłym weekendzie człowiek jest zupełnie niewypoczęty. Łatwo się wkurza, wszystko go męczy i drażni, zwłaszcza duże ilości papierkowej roboty i hordy lektorów. A mogę mazak, a co tu wpisać, a kiedy kończę zajęcia, a mogę wziąć dziennik, a gdzie jest mój dziennik...
W sumie: ilość papierkowej roboty większa niż średnio, ilośc lektorowych zapytań zupełnie przeciętna, jednak po niewlazłym weekendzie drażniąco zbyt duża. Na dziś mam dosyć.

czwartek, 28 maja 2009

:(

Trochę niefajowo, jak ten, co jest nad tobą każe ci przekazać temu, co jest pod tobą niefajną wiadomość. Tym bardziej jest niefajnie, jeśli to nie jest twoja decyzja. I jak została podjęta dawno temu, mimo że dano ci do zrozumienia, że na jej podjęcie będziesz miał jakiś wpływ w późniejszym okresie.

wtorek, 26 maja 2009

0 l/100km?

Mój samochód ma wskaźnik "zasięg" pokazujący, ile jeszcze km przejadę na paliwie, które mam w baku. Wczoraj, po ruszeniu spod domu pokazywał 64km. Pojechałam do pracy, wróciłam do domu (koło 23km w jedną stronę) i po powrocie znowu pokazał mi 64km. Taki mam samochód:) Aha, dla jasności wskaźnik zepsuty nie jest, wszystko się zgadza:)

piątek, 22 maja 2009

Burza bez deszczu

Przed chwilą nad moją głową (na szczęściem nakrytą dachem) przewaliła się sinogranatowa, burzowa chmura. Jak na cumulonimbusa nie była wcale duża, za to przesuwała się w tempie odrzutowca. Z przerażeniem patrzyłam, jak wiatr przewrócił metalowy daszek, takie stoisko targowe i wlókł go spory kawał, odwracając ze dwa razy. Chmura pędziła w zastraszającym tempie, pył i piach podnosił się co chwilę, małe trąby powietrzne kręciły się między samochodami. Dawno nie widziałam takiej chmury przesuwającej się w takim tempie. Nie padało, tylko od czasu do czasu strzelił piorun.
Po chwili chmura zniknęła za horyzontem ustępując miejsca rozległej, szarej, zajmującej całe niebo zwykłej chmurze burzowej, z której lunął rzęsisty deszcz. Leje jak z cebra, z żygacza za oknem leci strumień wody, a jednak to nie to, co dzieje się teraz, mnie przeraża. Teraz już nie wieje, a w najgorszym nawet deszczu da się żeglować, natomiast jeśli na wodzie dorwie cię wiatr, jak z tej pierwszej chmury to może być różnie.




Kiedy dzieją się takie rzeczy, jakoś zawsze nachodzi mnie myśl, co by było, gdybyśmy akurat byli na wodzie...

sobota, 16 maja 2009

Test na refleks

Wczoraj pisałam TOEICa. Czy też może TOIECa... Gdybyście mieli kiedyś przyjemność (lub nieprzyjemność) pisać ten egzamin, mam jedną radę. Zapierdalaj, zapierdalaj! Jeśli od początku do końca nie będziecie robić wszystkiego na najwyższych obrotach i w tempie TGV to możecie zacząć strzelać gdzieś w połowie, bo się i tak nie wyrobicie.

Poza tym umieralnia. Dead man walking. Mamy już dość, chcemy na plażę, w góry, na Mazury, nad rzekę, na działkę, na łąkę.*)**)

*) kto gdzie chce jechać niech sobie zaznaczy
**) co autorka wyróżniła, czyli gdzie jadę?

czwartek, 7 maja 2009

Papierologia

Właśnie od kierowniczki Brittabelli dostałam maila informującego. Mail informuje o tym, że mam zbierać od lektorów potwierdzenia odbioru zawiadomienia o ocenie pracy, którą otrzymają w późniejszym terminie. Koniecznie na piśmie. Z datą. W późniejszym terminie mam zebrać (na piśmie) potwierdzenia odbioru tejże oceny. Tego wymaga od nas słowo na a.
Wkrótce będziemy potwierdzać (na piśmie) odebranie zawiadomienia o zawiadomieniu o potwierdzeniu.

poniedziałek, 4 maja 2009

Skurwysyństwo

Krótki wstęp: Ryś na szkoleniu z eko-jazdy wygrał Alfa Romeo Brerę na długi łikend do pojeżdżenia.

Rozwinięcie: Wczoraj pierwszy i ostatni raz zostawiliśmy ją na naszym podwórku (nie na noc, bynajmniej). Wracamy, a tu na nadkolu rysa, z 10centów. I nie myślcie, że ktoś nieuważnie parkował.

Zakończenie nr 1: miałam całkiem dobre zdanie o naszym podwórku.
Zakończenie nr 2: jak w temacie
Zakończenie nr 3: złodzieja jestem w stanie od biedy zrozumieć, wandala nigdy.

czwartek, 30 kwietnia 2009

Wieczorem na piwo

Dziś ubrałam się mniej więcej tak:






I co? I nagle okazało się, że na żadnych pasach nie musiałam stać ani pół minutki. Jak mam dżinsy, bluzę i trampki to mogę sobie stać to u.śmierci. To się nazywa niesprawiedliwość.

Jako, że wybieramy się wieczorem w Pszczynie na piwo, jechałam do pracy pociągiem. I okazało się, że dla PKP zajarzenie, że w dzień przed długim weekendem duże ilości studentów a)wracają do domu b)jadą w góry, to zdecydowanie zbyt wiele. Skład Katowice-Zwardoń był króciutki, króciusieńki. Za to wszerz grubiutki, taki napakowany.

Czy może pan powiedzieć temu, kto jest nad nim, że ten, który jest pode mną, mówi, że ten spod spodu wysiada?

środa, 29 kwietnia 2009

Czas na...

Z moja nową pracową koleżanką zastanawiałyśmy się wczoraj nad kupnem staników przez internet. Samo to już świadczy o tym, jak szybko można się z nią dogadać btw. Ale nie o tym. Przeglądając ofertę cały czas szukałam stanika 80 (mniejsza o miseczkę:P), dziś rano ubierając stanik tknęło mnie, żeby rzucić okiem na metkę. I co? 70 (jw). To najlepszy dowód na to, że czas na kupno stanika, bo tak długo żadnego nie kupiłam, że zapomniałam, jaki noszę rozmiar.

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Nowa era


Spokojniejsza, fajowsza, weselsza, mniej zestresowana, mniej zapracowana, mniej wkurzona, bardziej ciesząca się i w ogóle :D
Dzięki wszystkim za wsparcie:)

wtorek, 21 kwietnia 2009

Czary-mary

SciFi czy ja wiem... Właśnie zauważyłam, że nieumyślnie popełniłam plagiat tytułowy:( Znaczy chronologicznie rzecz ujmując, bo Brittabella była pierwsza, ale ja tego tytułu posta wcześniej w ogóle nie widziałam:( Czary-mary mówię wam.

Ale za to niedziela

Krzyś w niedzielę uczestniczył w bike maratonie we Wrocławiu. Ruba jechała, żeby mu towarzyszyć, a my jechaliśmy, żeby towarzyszyć Rubej. Gdybym zaczęła od drugiego końca byłoby: w niedzielę byliśmy we Wrocławiu, towarzysząc Rubej, towarzyszącej Krzysiowi. Sami sobie wybierzcie, które Wam się bardziej podoba.
Plan był taki, , że odstawimy Krzysia na maraton i pojedziemy robiś coś. Coś do robienia we Wrocławiu to dla panorama racławicka (20zł sic!) lub zoo. Głównie z mojego powodu wybraliśmy to drugie.
Ten maraton to niezła impreza, uczestników było co najmniej całe stado lub też wengi wengi. A zoo fajowskie, można łazić po nim cały dzień i jeszcze nie wszystko zobaczyć. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie latające i gniazdujące nad zoo ptaki wodne, np czaple. Nieźle wyglądały wybiegi dla jeleniowatych, terrarium, strusiowate. Chociaż szczerze mówiąc było tam parę zwierząt, którym albo przebudowałabym wybieg, albo w ogóle nie trzymała ich w zoo. Miś polarny wyglądał bardzo biednie i dlaczego bielik miał ogromną wolierę, w której swobodnie mógł latać a bielik jakiś tam, ale nie siedzący w naszym herbie, co nie znaczy, że mniejszy, już tylko ledwie małą klateczkę:(
Aha i kurczę jak się ma w mieście takie zoo i takie mnóstwo zwiedzających to może jednak należałoby się zdecydować na wybudowanie przy nim parkingu?

niedziela, 12 kwietnia 2009

Wiara czyni... wkurzonym.

A raczej religia. Zwłaszcza jeżeli przejawia się hałaśliwą procesją pod moim domem w niedzielę o 7:30 rano:/

poniedziałek, 30 marca 2009

Coś śmiesznego mile widziane

Jeśli ktoś chce poczytać coś wesołego to chyba dwa następne posty powinien ominąć.
Moje początkowe trzymanie się w pionie chyba niestety nie sprawdziło się na dłuższą metę. Fizycznie coraz za mną lepiej, tu wspomaganie antybiotyku i siedzenie/leżenie skutecznie pomagają. Gorzej z głową. Głowę wspomagam zielonymi tabletkami, które, jak dotąd mnie nie zawiodły. Mam nadzieję, że i tym razem pomogą. Głowę mam zapchaną strasznie. Rano budzę się z uczuciem, jakby mi ktoś coś do niej napompował i nie jest to olej. Ogólnie jestem dobrej myśli, co nie zmienia faktu, że każda najmniejsza pierdoła wytrąca mnie z równowagi. Taki nasilony PMS ;) Liczę też na to, że to hormony wracają do siebie, więc może, jak już wrócą będzie mi trochę lepiej. Na razie do pracy się nie wybieram i staram się rozrywać na różne sposoby, więc jeśli macie coś śmiesznego to poproszę.

poniedziałek, 23 marca 2009

< beczy >

Już nie jestem w ciąży.
Proszę nie zadawać pytań, jak będę w stanie to sama powiem.
Proszę nie wstawiać komentarzy w stylu "bardzo współczuję".
Można rozpowszechniać, żebym ja nie musiała tego powtarzać więcej razy niż to konieczne.

czwartek, 19 marca 2009

W nawiązaniu do kupy


W nawiązaniu do posta(-u?) Brittabelli, kupowata historyjka o wróbelku.

Był sobie mały wróbelek. Było mu zimno i straszno. Siedział sobie w trawie i nagle spadła na niego wielka, krowia kupa. Wróbelkowi zrobiło się miło i cieplutko. Zrobiło mu się tak dobrze, że siedząc, że się tak wyrażę w gównie, zaczął z radości śpiewać. Usłyszał to przechodzący w pobliżu kot. Podszedł, wyciągnął wróbelka z krowiego placka, otrzepał go i zjadł.
Jaki z tego morał?
Nie każdy, kto na ciebie nasra, jest twoim wrogiem. Nie każdy, kto cię z gówna obetrze jest twoim przyjacielem. A kiedy jesteś szczęśliwy pod żadnym pozorem nie śpiewaj.

Ogłoszenie

Do wszystkich zainteresowanych: lumpeks pod Albertem ponownie otwarty:)

środa, 18 marca 2009

Leżę


Strasznie zaniedbuje bloga. Zaniedbuje też niestety inne rzeczy. Hasło na dziś, na ten tydzień, na ten miesiąc i cholera wie, na jak długo, to NIE CHCE MI SIĘ. Nie wiem, na ile jest to związane z nowym obywatelem mojego ginewrowego państwa, a na ile z tym, co za oknem. Tak czy siak, jest marnie. I niestety nic nie wskazuje na to, że ma być lepiej:(

poniedziałek, 2 marca 2009

Objadacz(ka)


Zgadzam się w 100% z Brittabellą. Dziś od rana jestem zdechła. Bardzo. Bardzo, bardzo. Nie wiem, czy to tylko efekt wiosny, pewnie też trochę tego małego czegoś, co we we mnie siedzi i mnie objada. Objada mnie na tyle skutecznie, że dziś rano, jak mi przyszło do głowy wziąć prysznic przed śniadaniem, to myślałam, że zejdę. Aha i żeby nie było, całe jedzenie zużywam. Znaczy ja i objadacz, nic nie oddajemy spowrotem:P

Jak ktoś będzie mówił, że może obajdaczka, tak, może. Chociaż wedle ludowych przesądów, sądząc po tym, co chętnie jem to jednak objadacz.

W zasadzie to wszystko jedno.
Chociaż jedna rzecz przemawia na korzyść objadaczki. Jeśli będzie objadacz i odziedziczy tatusiową porywczość to będę miała w domu permanentną jatkę... Z córeczką tatuś się jakoś pewnie bardziej dogada.

wtorek, 17 lutego 2009

Mam dość

Zima jest niefajna bo:
*jest zimno
*nie ma gdzie parkować przez kupy śniegu
*jak już znajdę potencjalne miejsce do zaparkowania to okazuje się, że lepiej w nie nie wjeżdżać, bo może się nie dać wyjechać
*trzeba odśnieżać auto, nieraz 3x na dzień
*trzeba oskrobywać szyby, nieraz 3x na dzień
*depresyjne ilości światła słonecznego
*jazda staje się rosyjską ruletką
*marzną mi nogi
*przegrzewają mi się nogi (to w biurze)
*nie lubię czapek
*nie lubię wielowarstwowego stroju, bo się nie mogę ruszać
*boi się przemieszczać również piechotą, bo na chodnikach też ruletka

Ok, żeby nie było. Zima jest fajna bo:
*można jeździć na nartach

Tylko nie chcę jeździć na nartach w Tychach. Ani w Pszczynie. Ani po drodze. Właściwie nie chcę za bardzo jeździć na nartach nigdzie poza Alpami, więc zima może być tam. Nawet cały rok. Niech już ma.

Bilans i tak wychodzi na niekorzyść zimy.

Chcem już ciepło, jasno i słoneczko.

Aha i nie pociesza mnie syberyjska prognoza pogody. Mówią, że idzie ocieplenie. Będzie jedynie -42st.C.

środa, 11 lutego 2009

Czarny Piasek.


Jechałam wczoraj do pracy i patrzę, przy jedynce straż pożarna i drzewa wycinają. Wycinają to wycinają, ok. Jadę dalej, korek. Hm, jedynka, nie dziwota. W Piasku na skrzyżowaniu poturbowane punto, 3 straże, 2 policje, ruch BB-Kat objazdem, Kat-BB mocno utrudniony. Przychodzę do biura, sprawdzam pless.pl i okazało się, że drzewa wycinał kierowca potężnie uderzając w nie autem. Za to korek spowodowany był pośrednio przez tego samego kierowcę, co bawił się w drwala. Ciekawe ile w różnych miejscach na trasach jest czarnych punktów, a w Piasku jakoś żadnego nie postawili, mimo tego, że w czasie moich dojazdów do Pszczyny (ostatnie 3 lata) było tam, tak na oko liczę, lekko z 10 trupów... Inna rzecz, że jedynka na sporej części to jeden wielki czarny punkt.

poniedziałek, 9 lutego 2009

Niektórzy chcą do pracy (sic!)


Mimo wcześniejszego wrażenia, że Brittabella jest zupełnie normalną osobą, dochodzę z przykrością do wniosku, że musiała się jednak uderzyć za mocno w głowę w dzieciństwie. Do pracy chce wracać, cieszy się wręcz, że ferie się skończyły. Mogłaś mi trochę tych ferii oddać, jak Ci tak ciążyły, a nie marudzić, że do pracy chcesz. Ja tam nie chcę. Mogę mieć jeszcze wolny tydzień, albo i nawet dwa, nie pogardzę. Jeśli tylko płacą to poproszę.

niedziela, 8 lutego 2009

Hepi berzdej?



Chciałam podziękować tym, którzy nie mieli do mnie pretensji o to, że wczorajszy dzień spędziłam tak, jak miałam na to ochotę.

środa, 4 lutego 2009

Jupi!


Jakie są dwa najszczęśliwsze dni w życiu właściciela samochodu? Dzień zakupu i sprzedaży auta.

Dziś stałam się szczęśliwą (jak na razie) posiadaczką fiata pandy, wersja wyposażenia dynamic 1,3 multijet 75KM 2004 rok. Po tym, jak obdarłam z kasy tatę i Rubą, a dokładnie Krzysia (wielkie dzięki:) udało mi się wyłożyć na stół gotówkę nie nabijajać tym samym kabzy jakieś kredytodawczej instytucji.

Panda ma do wymiany przednie amortyzatory, więc dziś bardzo delikatnie próbowałam, jak mi się nią jeździ i jeździ się wręcz świetnie. W żadnym innym aucie, do którego się przymierzałam nie siedziało mi się tak dobrze. O tym, ile można z niej wycisnąć napiszę po wymianie amorków. Jedno tylko Wam powiem, po włączeniu wspomagania city myślałam, że coś się zepsuło i ktoś kierownicę od kół odłączył:P

Zdjęcia będą, jak zrobię:)

Aha, niebieski metalic, jeśli to kogoś interesuje, chociaż nie sądzę, bo kolorem się nie jeździ:P

czwartek, 29 stycznia 2009

Odgrzebane.

Naszło mnie grzebanie w starociach. I znalazłam parę kwiatków w moich starych pamiętnikach. Macie jeden:

BURZA

deszcz
wiatr
szum
trzask
huk
grom
i brzask

dreszcz
strach
lęk
brak
ból
cierń
i blask

Rany, to były czasy. Jak coś jeszcze znajdę, to napiszę, bo mi się jakoś tak fajnie zrobiło, jak to znalazłam. Chociaż nigdy nie przewidziałam tego dla jakiegokolwiek odbiorcy;) Szkoda, że nie mam daty przy tym, ale koniec zeszłego wieku to musiał być:P

poniedziałek, 26 stycznia 2009

Auta nadal nie mam

Po drodze sporo się działo, ale brzydkich słów na piśmie nie lubię używać, więc nie pisałam, bo na bieżąco byłyby same brzydkie. Albo prawie. A jak nie napisałam wcześniej, to teraz już chyba odpuszczę. Zainteresowanym objaśnię osobiście.

Napiszę za to, że prawie kupiłam Freelandera. Prawie robi niestety wielką różnicę, bo Landek okazał się mieć zawieszenie wyj... przepraszam. Zniszczone. Bardzo. Szkoda, bo się napaliłam już. Szukam dalej, chociaż z mętlikiem w głowie sporym. Jak już kupię, na pewno się dowiecie:)

W kuchni remont od tygodnia. W stronę Brittabelli: nie warto sprzątać, bo zaraz i tak jest brudno. Lepiej sobie usiąść i poczekać, aż ochota na sprzątanie przejdzie.

sobota, 17 stycznia 2009

Mgła



Jechałam do pracy nieco dłużej niż zwykle z powodu, jak w temacie. Pięknie było. Niestety do dobrego sfotografowania różnych mgłowych efektów trzeba mieć aparat lepszy niż w komórce i więcej niż minutkę. Dlatego właśnie zamieszczam zdjęcie możliwie zbliżone do tego, co widziałam (lub nie).

czwartek, 15 stycznia 2009

Może w chórze?

Ciągle jestem niezmotoryzowana. Znaczy moje zmotoryzowanie jest uzależnione od taty. Jeszcze mi to jakoś specjalnie nie doskwiera, jako że tata - dobry człowiek - daje mi belebingo, jak tylko może. Ale już bym to własne chciała mieć. 307 najchętniej - to już wiem. Jedno, bardzo fajne, zadbane, w wersji sportowej na dodatek, już żeśmy znaleźli, jeno 3d to jakoś mało dla mnie:( Wygodnicka jestem i przyzwyczaiłam się do w miarę komfortowego wysiadania nawet na ciasnym parkingu, więc szukam 5d. I dziś nawet takie wielodrzwiowe oglądalismy w Siemianowicach. I wszystko było dobrze, póki nie zaczęliśmy przemierzać siemianowickich uliczek. Auto śpiewało. A raczej turbina i jeszcze jakieś łożysko, którego nazwy ani lokalizacji nie pamiętam. Wrażenie, jakby gdzieś daleko za nami jechała erka. Takie iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiuuuuuuuuuuuuuuiiiiiiiiiiiiiiuuuuuuuuu cieniutkie. Więc śpiewającego auta nie chcemy.

poniedziałek, 12 stycznia 2009

Nowy

Moja wersja wydarzeń -> wszystko przez Nią . Jego wersja wydarzeń -> wszystko przeze mnie:) W ten oto sposób do grona blogujących, za, przyznam nieskromnie (sam zresztą przyznał) moją namową, dołączył On . Cieszy mnie to tym bardziej, że, jak zresztą podejrzewałam, już widzę, że ma też coś, co warto obejrzeć.

czwartek, 8 stycznia 2009

Ziew

Ten tydzień jest pod znakiem niewyspania, a dziś osiąga ono swoje apogeum:/ Albo idę późno spać, bo wjechaliśmy do rowu, siedzę u Rubej, albo muszę wcześnie wstać, bo trzeba umowy jakieś podpisywać, jechać tu i tam...
Dziś położę się na klawiaturze i zasnę. Spać poszłam późno, a w środku nocy o 6:15 zadzwonił służbowy telefon Rysia. Nie wiem, kto dzwonił, ale jak się dowiem to mu lutnę.

środa, 7 stycznia 2009

Nie ma tego złego...

Britabella zamieściła informację, o moim aucie skaczącym do rowu. Ono właściwie raczej tam wjechało, a właściwie razem żeśmy wjechali, bo trochę za szybko żeśmy jechali. W liczbie mnogiej czuję się tak jakby trochę mniej winna, co nie zmienia faktu, że to moja wina była, jakby na to nie patrzeć. W związku z tym, że i tak nosiłam się z zamiarem wymiany meganki na coś nowszego, rowowanie (nie było to dachowanie) tylko przyspiesza całą sprawę. Pierwszy etap już zakończony - meganka sprzedana:)

W etapie drugim możecie mi pomóc:)
Ma to być:
ibiza chętnie diesel
307 diesel 2,0HDI lub benzyna
ma mieć
elektrykę, klimę, ABS, chętnie inne literki też (niech zapobiegają rowowaniu)
ma kosztować
jeśli diesel do 20tys. jeśli beznyna do 18 bo gaz muszę założyć

Macie taki?

sobota, 3 stycznia 2009

Na nowy rok poproszę

Wszyscy blogujący robią podsumowania zeszłego roku, więc sobie odpuszczę:) Za to pozwolę sobie wypunktować nadzieje na nadeszły (?) rok 2009.

Mam nadzieję... (kolejność dowolna)

...że skoda przestanie się psuć i pieniądze na tym zaoszczędzone będziemy mogli wydać na wakacje.
...że kupię fajowskie auto.
...że moje zdrowie pozostanie co najmniej na obecnym poziomie.
...że przestanę gadać głupoty wreszcie, co niestety czasem mi się zdarzało.
...że moja średnia miesięczna pensja będzie wyższa niż była.
...że z dwóch Rysiów zrobią się trzy.

Aha no i jeszcze jedno.
...że zbiorę T7:P

Wykonalne? Oby chociaż w części:)

czwartek, 1 stycznia 2009

Postanowienie noworoczne

NIGDY WIĘCEJ ZABÓJCZEGO SZAMPANA