czwartek, 30 kwietnia 2009

Wieczorem na piwo

Dziś ubrałam się mniej więcej tak:






I co? I nagle okazało się, że na żadnych pasach nie musiałam stać ani pół minutki. Jak mam dżinsy, bluzę i trampki to mogę sobie stać to u.śmierci. To się nazywa niesprawiedliwość.

Jako, że wybieramy się wieczorem w Pszczynie na piwo, jechałam do pracy pociągiem. I okazało się, że dla PKP zajarzenie, że w dzień przed długim weekendem duże ilości studentów a)wracają do domu b)jadą w góry, to zdecydowanie zbyt wiele. Skład Katowice-Zwardoń był króciutki, króciusieńki. Za to wszerz grubiutki, taki napakowany.

Czy może pan powiedzieć temu, kto jest nad nim, że ten, który jest pode mną, mówi, że ten spod spodu wysiada?

środa, 29 kwietnia 2009

Czas na...

Z moja nową pracową koleżanką zastanawiałyśmy się wczoraj nad kupnem staników przez internet. Samo to już świadczy o tym, jak szybko można się z nią dogadać btw. Ale nie o tym. Przeglądając ofertę cały czas szukałam stanika 80 (mniejsza o miseczkę:P), dziś rano ubierając stanik tknęło mnie, żeby rzucić okiem na metkę. I co? 70 (jw). To najlepszy dowód na to, że czas na kupno stanika, bo tak długo żadnego nie kupiłam, że zapomniałam, jaki noszę rozmiar.

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Nowa era


Spokojniejsza, fajowsza, weselsza, mniej zestresowana, mniej zapracowana, mniej wkurzona, bardziej ciesząca się i w ogóle :D
Dzięki wszystkim za wsparcie:)

wtorek, 21 kwietnia 2009

Czary-mary

SciFi czy ja wiem... Właśnie zauważyłam, że nieumyślnie popełniłam plagiat tytułowy:( Znaczy chronologicznie rzecz ujmując, bo Brittabella była pierwsza, ale ja tego tytułu posta wcześniej w ogóle nie widziałam:( Czary-mary mówię wam.

Ale za to niedziela

Krzyś w niedzielę uczestniczył w bike maratonie we Wrocławiu. Ruba jechała, żeby mu towarzyszyć, a my jechaliśmy, żeby towarzyszyć Rubej. Gdybym zaczęła od drugiego końca byłoby: w niedzielę byliśmy we Wrocławiu, towarzysząc Rubej, towarzyszącej Krzysiowi. Sami sobie wybierzcie, które Wam się bardziej podoba.
Plan był taki, , że odstawimy Krzysia na maraton i pojedziemy robiś coś. Coś do robienia we Wrocławiu to dla panorama racławicka (20zł sic!) lub zoo. Głównie z mojego powodu wybraliśmy to drugie.
Ten maraton to niezła impreza, uczestników było co najmniej całe stado lub też wengi wengi. A zoo fajowskie, można łazić po nim cały dzień i jeszcze nie wszystko zobaczyć. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie latające i gniazdujące nad zoo ptaki wodne, np czaple. Nieźle wyglądały wybiegi dla jeleniowatych, terrarium, strusiowate. Chociaż szczerze mówiąc było tam parę zwierząt, którym albo przebudowałabym wybieg, albo w ogóle nie trzymała ich w zoo. Miś polarny wyglądał bardzo biednie i dlaczego bielik miał ogromną wolierę, w której swobodnie mógł latać a bielik jakiś tam, ale nie siedzący w naszym herbie, co nie znaczy, że mniejszy, już tylko ledwie małą klateczkę:(
Aha i kurczę jak się ma w mieście takie zoo i takie mnóstwo zwiedzających to może jednak należałoby się zdecydować na wybudowanie przy nim parkingu?

niedziela, 12 kwietnia 2009

Wiara czyni... wkurzonym.

A raczej religia. Zwłaszcza jeżeli przejawia się hałaśliwą procesją pod moim domem w niedzielę o 7:30 rano:/