poniedziałek, 29 września 2008

Dzikie wiadomości

Widzieliście kiedyś dziki? Takie świniopodobne włochate stworzenia miałam okazję zaobserwować w sobotę koło godziny 21 w samym środku Czułowa. Nie jeden jakiś marny dzik, ale całe, mniej więcej 6-7 dzikowe stadko. Nie w lesie, ale przy samej drodze i wcale nie uciekały. Gdyby nie to, że widziałam je przez szybę samochodu to ja bym uciekała. Wrażenie niezłe, muszę przyznać, zwłaszcza dla miastowego osobnika, jakim jestem.

Ale przebojem weekendu jest dla mnie i tak to. Już wiem, czemu ten rosyjski tak mi się podoba:) Gwoli wyjaśnienia, w miarę bliska ciocia z Sosnowca ma (znaczy my mamy, ale ona go zna:P) kuzyna, który interesuje się takimi rzeczami. Pogrzebał, pogrzebał i proszę. To, że moja babcia była szlachcianką to wiedziałam, ale takiego pochodzenia się nie spodziewałam:D Teraz tym bardziej będę się starała zrekonstruować pierścionek z herbem, który niestety wylądował w kieszeni złodzieja.

Tak właściwie nie powinnam teraz pisać, bo siedzę w pracy, ale z drugiej strony ciągle jestem w pracy, więc kiedy mam pisać. A kawę piję właśnie, więc traktuję to jako przerwę. Szef wybaczy.

czwartek, 25 września 2008

Nihil novi

sub sole, ale też sub chmurami, jak kto woli, zwłaszcza, że, mimo prognoz, pogoda ciągle paskudna. I w sumie dobrze bo gdyby było ładnie to jeszcze mniej chciałoby mi się spędzać długie godziny za biurkiem.

Jeszcze z trzy tygodnie i będzie lepiej:)

piątek, 19 września 2008

Nie mam

czasu. Do tego stopnia jesteśmy wszyscy zapracowani , że wczorajsze urodziny Brittabelli odprawiliśmy między dziewiątą i dziewiątą trzydzieści. Rano.
Solenizantka zaproponowała imprezę, jak będziemy miały już trochę więcej wolnego, czyli gdzieś w grudniu.

czwartek, 11 września 2008

Fabryka Monroe i czeskie piwo

Te zdjęcia, co dziś wstawiłam, to są prawie sprzed tygodnia:P, ale właśnie dziś zostałam słomianą wdową i mam chwilę czasu. Poza tym oszczędzili mnie dziś też klienci nie było najazdu Hunnów, więc ja i mój katar mieliśmy chwile spokoju, a teraz jestem bardziej żywa, niż wczoraj o tej porze.

Co do wdowieństwa to Ryś usłyszał od szefa "Ty coś ostatnio dużo pracujesz, chyba przydałaby ci się jakaś przerwa." Ton szefa nie wskazywał na nic dobrego... Szef widać znajduje przyjemność w stresowaniu maluczkich. Owa przerwa to wyjazd do Pragi na 3 dni. Będą zwiedzać fabrykę amortyzatorów i inne rzeczy. Już widzę te inne rzeczy:P Też dużo pracuję i też chcę wyjazd do Pragi, mogę nawet tą fabrykę zwiedzić.

piątek, 5 września 2008

< sciana >


aaaaa padam na pysk we wszystkich konfiguracjach i nie gadam z tymi, co mają jutro wolne

środa, 3 września 2008

Zamykam o 18:30

Kiedy pani weszła o 18:22 i zapytała czy może jeszcze o coś spytać, z uśmiechem powiedziałam, że oczywiście. Kiedy po paru chwilach zdecydowała się pisać placement jeszcze byłam miła. Kiedy powiedziała, że w takim razie ona "tylko"odprowadzi dziecko do bawialni i zaraz wróci napisać ten test byłam już ździebko podenerwowana. Kiedy w międzyczasie przyszła kolejna kobita i przepraszając, że przyszła tak późno zajęła mi kolejne 15min byłam już bardziej niż zdenerwowana. Wiedziałam, że jeśli wyjdę o 19:03 zdążę na pociąg o 19:07. Zdążyłam idealnie, przejazd był zamknięty jeszcze przez kolejne 13minut.