piątek, 19 września 2008

Nie mam

czasu. Do tego stopnia jesteśmy wszyscy zapracowani , że wczorajsze urodziny Brittabelli odprawiliśmy między dziewiątą i dziewiątą trzydzieści. Rano.
Solenizantka zaproponowała imprezę, jak będziemy miały już trochę więcej wolnego, czyli gdzieś w grudniu.

3 komentarze:

Brittabella pisze...

E, no, nie było tak źle, rano też się można bawić... Tylko wina mi dużo zostało, co nam się wcześniej nie zdarzało...

ginewra pisze...

Nie mówie, że było źle, ale umówmy się, że impreza urodzinowa w biurze 9:00-9:30 to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej:)

Maciek pisze...

Rozumiem, że się impreza może skończyć o 9.30 rano, ale jak się zaczyna o 9.00 rano tego samego dnia, to rzeczywiście kaplica.