
Poza zepsutą pogodą było tak:
W czwartek dowiedziałam się, co robi z urzędowymi, bądź, co bądź, dokumentami, kadra kierownicza w Centrali. Kierowniczka Fasola i kierowniczka Agul produkują różne papierki, żeby (na szczęście bliżej mi nieznana) wysoka komisja dała pozytywną ocenę i słowo na "a" nie budziło już sensacji żołądkowych kierowniczki Fasoli.
W piątek okazało się, że to, czy wycieraczki są ustawione na wolno czy szybko nie ma znaczenia. Lało tak, że równie dobrze mogłoby ich w ogóle nie być.
Dziś najedliśmy się wujkowo-ciocinych pyszności, w tym domowych wędlin. Niestety trzeba było zapłacić... Tym razem wysłuchaniem licznych historyjek reumatyczno-onkologicznych również biesiadująych sąsiadów. Ale było warto, paczkę kiełbasy i kaszanki dostaliśmy jeszcze do domu:)
3 komentarze:
Słowo na "a" już mnie nie eksajtuje, ale upiję się dziś na bank :)
Jeśli chcesz wiedzieć skąd ta wstrętna pogoda w weekend to pogadaj z Gretkiem ;)- genetycznie rzecz ujmując maczała w tym palce. Choć nie bezpośrednio.
hm, wiem, że Gretek ucierpiała ( a raczej jej auto) ale nie omieszkam spytać:)
Prześlij komentarz