Po 3 miesiącach oczekiwania (nie napiszę, że niecierpliwego, bo w sumie nie jest to coś, na co czeka się z wielką niecierpliwością) odwiedziłam dziś przybytek badaniowy. Odpowiedziałam na kilka pytań z serii "czy mam metal tu i ówdzie". Całkiem miły pan w kitlu poinstruował mnie, co mam zdjąć, czego nie wolno robić, że równo oddychać i że oczy mogę mieć otwarte, jeśli chcę (mimo wszystko, jakoś zawsze wolę zamknięte). Po 20minutach samotnego leżenia w stukającym ustrojstwie, zresztą jedynym w naszym pięknym mieście, z małą przerwą na kłucie("Tylko proszę się nie ruszać"), ten sam miły pan powiedział "Dziękuję, to wszystko." Dla niego tak.
O ile 3 miesiące oczekiwania na badanie to wcale nie długo, o tyle czekanie na wyniki do jutra boli. Mam nadzieję, że będzie, jak dotąd. Trzymajcie kciuki.
3 komentarze:
Trzymam kciuki.
Ja też trzymam. A tak na marginesie - miałaś metal tu i ówdzie?
Dzięki za kciuki, poskutkowały:)
A metalu nie mam na szczęście, jakbym miała to byś mojej gęby już nie musiała oglądać:P
Prześlij komentarz