wtorek, 21 września 2010

Zostałam rozbawiona


Najpierw przez koleżankę z pracy. Koleżanka jest bardzo miła i uprzejma, ale pracuje dopiero pół roku. Koleżanka zadzwoniła do mnie i pyta, czy umiem sobie wydrukować listę słuchaczy do pokazowej grupy...
Nie, wcale, ani trochę. Pięć lat to robię, ale nie umiem jeszcze.

A dziś weszła klientka, mówi, że chce się uczyć, że 2x/tydzień, że to, że owo... Jak zawsze w takim momencie zadaję standardowe pytanie:
"A o jakim języku mówimy?"
"O komunikacyjnym"
To nie mamy, my uczymy tylko niekomunikacyjnych.

I jeszcze jeden przed chwilą. Przyszedł w motocyklowym, skórzanym wdzianku, miły, gęba nawet ciut powyżej normy. No i dałam mu się złapać na gapieniu się przez okno, jakim to motorem przyjechał. Jako że pan miły był to mi pomachał na odjezdnym. Odmachałam, no bo głupio jakoś tak nie odmachać, jak już się zostało przyłapanym na gapieniu się.

Ogólnie dzień uważam za udany.

Brak komentarzy: