Piję kawę (z rozmrożonym mlekiem;) i czytam bloga Brittabelli. I mnie oświeciło, że nie wspomniałam o czwartkowym zebraniu. Wszystko przez to, że od czasu tegoż nie wiem w co ręce mam włożyć...
Zebranie było długie, panie prowadzące nie do końca zorientowane... Dostaliśmy komplet nieprzygotowanych dokumentów, w których różnej maści błędy panie próbowały poprawiać na bieżąco. Dyskutowały długo na temat punktów istotnych inaczej, za to te, które mogą naprawdę okazać się punktem zapalnym były totalnie niedopracowane.
No i efekt tego jest taki, że od czwartku nie wiem, jak się nazywam. Poza własną normalną robotą mam własną dodatkową robotę, a poza tym mam wrażenie, że mam też dodatkową cudzą robotę. Poprawiam np błędy ortograficzne i inne w tych samych dokumentach, które panie poprawiały na zebraniu...
Ok, do roboty.
Zebranie było długie, panie prowadzące nie do końca zorientowane... Dostaliśmy komplet nieprzygotowanych dokumentów, w których różnej maści błędy panie próbowały poprawiać na bieżąco. Dyskutowały długo na temat punktów istotnych inaczej, za to te, które mogą naprawdę okazać się punktem zapalnym były totalnie niedopracowane.
No i efekt tego jest taki, że od czwartku nie wiem, jak się nazywam. Poza własną normalną robotą mam własną dodatkową robotę, a poza tym mam wrażenie, że mam też dodatkową cudzą robotę. Poprawiam np błędy ortograficzne i inne w tych samych dokumentach, które panie poprawiały na zebraniu...
Ok, do roboty.
1 komentarz:
O, to masz dokładnie tyle roboty, co ja ;)
Prześlij komentarz