No to more or less remont skończony. Jeszcze tu i ówdzie jakieś drobiazgi (z których część, jak to rzeczy tymczasowe, wytrzyma najdłużej), ale ogólnie wsio.
Dziś pierwszy dzień mojego dwutygodniowego dyżurowania w centrali... Wytrzymam, wytrzymam. A potem powiem to samo, co rok temu po krótkiej pracy tutaj - gdyby mnie teraz na stałe przenieśli do Tychów to albo bym się sama zwolniła, albo by mnie wylali, bo w tempie ekspresowym zaczęłabym pyskować szefowi.
Teraz jeszcze trzeba przeżyć finansowo ten miesiąc, ponieważ remont pochłonął wszystkie moje oszczędności, łącznie z kasą przeznaczoną na paliwo:/ A tu jeszcze w lipcu 3 wesela, miodzio:/