piątek, 11 czerwca 2010

It made my day...

...zwłaszcza w kontekście różnych dzisiejszych rozmów:p Piątek wieczór tesco. Tak wiem, nikt przy zdrowych zmysłach nie robi tam wtedy zakupów. Ale po kolei.
Pierwsze, co zobaczyłam to dłuuuuugie kolejki. Do tego klima chyba na full, co przy 35ouside nie jest najlepszym pomysłem - szok temperaturowy gwarantowany. Potem okazało się, że z wózkiem trzeba przepychać się między gęsto poustawianymi we wszystkich możliwych miejscach paletami. Mniej więcej w okolicy soków spotkałam Watmana, który przekazał mi radosną wiadomość, że warzywa przetrzebione. Wędliny, jak się potem okazało przetrzebione również. Towar na zawiniętych folia paletach zamiast na półkach.
Jednak cała moja złość prysnęła w jednej chwili kiedy pani w kasie kasując mój czteropak leszka popatrzyła na mnie i zapytała o dowód:)

Brak komentarzy: