środa, 16 czerwca 2010

Łezka w oku


Moja zajemegafajna Monika została mi brutalnie wyrwana przez najszefszego do nowego oddziału w BB. Dziś ostatni raz byłyśmy w Pszczynie razem, o czym oczywiście ja, sklerotyczka, zapomniałam. Za to Monika bynajmniej. Zaskoczyła mnie masakrycznie wręczając mi na odchodnym prezent, którego fotkę zamieszczę, jak tylko dotrę do kabla łączącego telefon z kompem:)
Dla zainteresowanych (jak już będzie fotka sprawa nieco się rozjaśni) dodam, że jej stosunek do kleru jest podobny, jak mój:)
Poważnie zrobiło mi się super miło:)
A btw wygląda na to, że najszefszy mógłby się ode mnie uczyć budowania dobrych relacji z podwładnymi... (tak, zarozumialstwo przeze mnie przemawia:P) To tak a propos tego, że się obraził na co poniektórych, że niekoniecznie w sobotnie popołudnie chcieli z nim wpaść pod stół.

Życzę Ci Monika dobrej pracy na nowym oddziale i po zapracowaniu na dodatkowy, tym razem kierowniczy, wpis w CV jak najszybszej ewakuacji z tej finansowej dziury:P