niedziela, 17 stycznia 2010

Na niebiesko

Avatar 13:45 niedziela. Spodziewalibyście się tłumu? Tylko dzięki temu, że przy kasie siedziała znajoma dostaliśmy miejsca obok siebie.
Znajdę się gdzieś w pół drogi między zachwyconymi, którzy idą drugi raz i tymi, którzy bez ogródek mówią "to crap".
Na filmie 3d nie byłam od niepamiętnych czasów i prawdę mówiąc spodziewałam się czegoś więcej. Powiem nawet, że zdarzało mi się będąc w kinie na zwykłym filmie doznawać bardziej realistycznych odczuć w scenach spadania, latania i im podobnych i nic nie odgniotło mi nosa.
Ten, kto dostarczał pomysłów na elementy krajobrazowo-przyrodnicze gra, to pewne:P Był Nagrand, Zangarmarsh, świecące grzyby i niebieskie elfy. Elfy cudnie strzygące uszami, ze splotem nerwowym w warkoczu podłączanym do elementów fauny i flory.

Po takich filmach bez względu na to czy to sci-fi czy coś historycznego zawsze przychodzi mi do głowy jedno - fatalna i chciwa z nas rasa. Byliśmy w przeszłości, i najwyraźniej wg twórców różnych filmów będziemy, w stanie wybić czerwonych czy niebieskich Indian czy jakiś innych w ciapki tylko dlatego, że są inni i że stoją na drodze do czegoś co można wymienić na pieniądze.

Ale polatać na ikranie to bym sobie polatała, nie powiem:)

2 komentarze:

VoiceOfCommonSense pisze...

Ja na szczęście jestem WOWową dziewicą, więc zachwyciło mnie wszystko, co w 'Avatarze' latało, błyszczało i świeciło :)

Najwyższa pora wybrać się do kina po raz trzeci :P :P :P :P

ginewra pisze...

Na szczęście? Chyba na nieszczęście:P